|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skorpion
Sierota
Dołączył: 24 Maj 2010
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:38, 27 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Króliki są wspaniałe(scena z nimi).A tak ogólnie w pierwszej części jest dużo ciekawych(śmiesznych) dialogów między Haltem i Willem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Kemadus
Wybrany na ucznia zwiadowcy
Dołączył: 13 Lip 2010
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: 71 Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 16:54, 14 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Ja tam nie mam ulubionego fragmentu, chyba że można tak określić całą książkę?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
tomekan8
Sierota
Dołączył: 02 Lip 2010
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ze Skandi Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 12:45, 17 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Według mnie wszystkie fragmenty są najlepsze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
MrDace
Sierota
Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:22, 22 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Mój ulubiony fragment to jak Will zabija kalkara
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Arwen12
Mieszkaniec zamku Redmont
Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Rivendell Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:26, 11 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
"Twarz starca ożywiła się, to imię najwyraźniej nie było mu obce.
-Od Halta? - spytał. - Ale nie od zwiadowcy Halta?
-Owszem - odparł Halt znużonym głosem. - Od zwiadowcy Halta.
[...]
-Właśnie od niego. - powiedział Halt niebezpiecznie niskim głosem. Solny Piotr rozejrzał się wokół.
-No dobrze. - stwierdził. - A gdzie on jest?"
No i ogólnie całe spotkanie z tym dziadkiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
mikolajp
Podrzucacz królików
Dołączył: 15 Sie 2010
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rybnik Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 10:53, 16 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z Kemadusem, ja też nie mam ulubionego fragmentu. Ja lubię całą książkę.
Zdania zaczynamy wielką literą, a kończymy kropką. Przecinki też ważna rzecz.
A.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
zw96
Zabójca dzika i kalkara
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 526
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: Tarnów i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:19, 16 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Mnie najbardziej podobały się opisy pierwszego dnia szkolenia Willa.
"Odnoszę dziwne wrażenie, że kuchnia cierpi na brak drewna opałowego"- geniusz!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Drinien
Wybrany na ucznia zwiadowcy
Dołączył: 23 Cze 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:26, 17 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
No, to było świetne!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
kondrad16
Wybrany na ucznia zwiadowcy
Dołączył: 31 Maj 2010
Posty: 256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:40, 17 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Tak! Ja myślałem, że tak będzie wyglądać nauka Willa przez jakiś czas.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
perzu
Sierota
Dołączył: 17 Sie 2010
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kalisz Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:52, 17 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Mnie najbardziej podobała się cała walka z Kalkarami (łącznie z opisem zmagań Halta), opis mistrza Chubba i fragmenty o których mówią zw96 i 6frans6.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez perzu dnia Wto 20:53, 17 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Fallandir
Podrzucacz królików
Dołączył: 13 Wrz 2010
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zielonka Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:47, 14 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Tak, pierwszy dzień szkolenia to bardzo dobry fragment, ale jeszcze zapoznanie się Willa z Wyrwijem i ich późniejsze przywiązanie do siebie mi się podobało.
G.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Severian
Podrzucacz królików
Dołączył: 13 Wrz 2010
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zielonka Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 16:15, 16 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Mi podobało się jak, buło polowanie na odyńca, rozprawa z prześladowcami Horace'a oraz jak sir Rodney odkrył talent chłopaka do szermierki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Sebassutian
Sierota
Dołączył: 19 Paź 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: woj. Małopolskie okolice Wadowic Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:04, 19 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Mój ulubiony fragment był już tu chyba wymieniany, a jest to moment, w którym ważą się losy Willa, czyli wchodzenie po wieży i zabranie kartki, a wszystko to widziane przez Halta. Fajny fragment to także ten, w którym Will zabija bestię, która płonie ogniem.
P.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Halt`
Sierota
Dołączył: 26 Lis 2010
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:25, 30 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Mój ulubiony fragment to cały rozdział 32, a w szczególności końcówka : Nieco na uboczu, owinięty zielonoszarym płaszczem, z twarzą na pół przysłoniętą kapturem stał Halt.I uśmiechał się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Lavelay
Sierota
Dołączył: 02 Gru 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 19:38, 03 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Tu jeszcze niewspomniany fragment:
"...-A wiesz, co naprawdę się liczy?
Will potrząsnął głową.
- Teraz liczy się kolacja! - oznajmił mężczyzna."
To jeszcze nawet:
" - Jesteś przeziębiony chłopcze? - spytał zwiadowca, nie patrząc w jego stronę.
- E... nie, panie.
- Czemu więc kaszlesz? - zainteresował się Halt, odwracając się wreszcie ku niemu."
I większość tu już wymienionych. Walka z kalkarami, dzień wyboru(króliki^^) . A i tak cała książka jest boska.
G.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Simsia
Gość
|
Wysłany: Nie 18:30, 05 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z osobą powyżej. Ruiny Gorlanu może i nie pękają od żartów, ale i tak są świetne.
G.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Doti
Podkuchenny u Halta
Dołączył: 05 Gru 2010
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:21, 08 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Zdecydowanie są fajne ,ale mogliby dac nieco więcej powodów do śmiania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Halt Skywalker
Sierota
Dołączył: 06 Gru 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:17, 08 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
A dam trochę długawy fragment, ale z wg. mnie najzabawniejszą postacią- Solnym Piotrem ^^:
,,- Nie strzelajcie, dobry panie! Proszę, proszę, nie strzelajcie! To przecież tylko ja! Zarośla rozchyliły się, wyszedł z nich pospiesznym krokiem
wystraszony starzec o niechlujnym wyglądzie. Spieszył się tak bardzo,
że zaplątał się stopą w gałęzie i runął jak długi w śnieg. Dźwignął się
jednak czym prędzej, z rękami uniesionymi do góry i otwartymi
dłońmi, by pokazać, że nie jest uzbrojony. Zmierzając ku nim,
powtarzał bez przerwy:
- To tylko ja, panie! Nie ma po co strzelać, panie! To tylko ja, przysięgam, nikomu nic złego nie zrobię, a zwłaszcza takim, jak wy! Wyszedł na środek traktu, wpatrując się w trzymany przez Willa łuk i
lśniący, niepokojąco ostry grot strzały. Will przyjrzał mu się, a
następnie opuścił łuk. Starzec był chudy jak szczapa, odziany w
brudną i podartą sukmanę. Miał długie, niezdarne kończyny i ogólnie
był bardzo kościsty. Całości dopełniała przybrudzona siwa broda i
łysina na czubku głowy.
Starzec zatrzymał się parę metrów przed nimi i z nerwowym uśmiechem zapewnił raz jeszcze, zwracając się do obu zakapturzonych postaci:
- To tylko ja
Will uśmiechnął się mimo woli. Trudno było wy-obrazić sobie dokładniejsze przeciwieństwo wściekłego, groźnego odyńca.
- Skąd wiedziałeś, że tam jest? - spytał Halta półgłosem.
Zwiadowca machnął niedbale ręką.
- Dostrzegłem go parę minut temu. Z czasem nauczysz się wyczuwać,
kiedy ktoś na ciebie patrzy. Jak już wyczujesz, zaczynasz się za tym kimś rozglądać. Will pokręcił głową z podziwem. Halt posiadał niemal
nadprzyrodzoną umiejętność obserwacji. Nic dziwnego, że
mieszkańcy zamku czuli przed nim zabobonny lęk!
- No dobra - rzekł Halt surowo - czemu tak się skradałeś? Kto kazał ci nas szpiegować? Starzec nerwowo zatarł dłonie, spoglądając na przemian na Halta i ku
grotowi strzały, skierowanej teraz w dół, lecz wciąż założonej na
cięciwę łuku Willa.
- Gdzieżbym tam szpiegował, panie! Nie, skądże! Wcale nie
szpiegowałem. Usłyszałem tylko jakiś hałas i pomyślałem sobie, że to
ten wielki świniak tu wraca, to i żem się schował! A tymczasem to
panowie nadjeżdżali.
Halt ściągnął brwi.
- Wziąłeś mnie za dzika? - spytał. Wieśniak znów potrząsnął głową.
- Nie. Nie. Nie. Nie - powtórzył. - Gdzieżby, panie. Przynajmniej nie
kiedym was ujrzał! Ale wonczas przecie nie wiedziałem, kto zacz. Czy nie jacy zbóje. - Co tu robisz? - przesłuchiwał go dalej Halt. - Nie pochodzisz z tych stron, prawda? Wieśniak, który ze wszech miar pragnął go zadowolić, znów pokręcił głową. - Gdzie tam, panie. Przybyłem aż znad rzeki Willowtree! - oznajmił. -
Szedłem tropem tego świniaka, w nadziei, że trafi się ktoś, kto go
przerobi na bekon.
Halt nagle zainteresował się słowami nieznajomego. Przestał
wypytywać go żartobliwie surowym tonem, teraz jego głos brzmiał
rzeczowo i poważnie.
- A, to znaczy widziałeś dzika, tak? - spytał, a wieśniak znów zatarł
dłonie i rozejrzał się lękliwie wokół, jakby spodziewał się, że „świniak"
w każdej chwili może wyskoczyć zza drzew.
- A jakże, widziałem. I słyszałem. I nie chcę go więcej oglądać. Powiadam, panie, bestia, jakich mało! Halt zerknął w stronę śladów
- Mały nie jest, to pewne - mruknął. - Diabeł wcielony, panie! - ciągnął wieśniak. - Istny diabelski pomiot. Dla takiego rozszarpać człeka czy konia, to jak zjeść śniadanie! - Co w takim razie planowałeś? - spytał Halt, a potem dodał: - A tak przy okazji, jak się nazywasz?
Wieśniak skłonił się i uniósł dłoń do czoła w pozdrowieniu.
- Piotr, panie. Mówią na mnie Solny Piotr, tak mnie wołają, panie, bo
lubię sobie nieźle mięsko posolić. Słowo daję. - Nie wątpię - odparł Halt. - Ale pytałem cię, co zamierzałeś uczynić w sprawie tego dzika? Solny Piotr podrapał się po głowie, miał w tej chwili niezbyt mądrą minę. - Prawdę rzekłszy, nie wiem. Myślał żem sobie -znajdę jakiego
żołnierza albo rycerza czy wojownika, co mu da radę. Albo i
zwiadowcę - dodał po namyśle.
Will uśmiechnął się. Halt, który uprzednio przyklęknął, by przyjrzeć się śladom na śniegu, wstał. Otrzepał biały puch z kolana i podszedł do miejsca, gdzie stał Solny Piotr, przestępujący nerwowo z nogi na nogę. - Pewnie dzik spowodował niemałe zniszczenia? -spytał, a stary skwapliwie pokiwał głową.
- Ano, panie! Jakże by inaczej! Trzy psy ubił. Płoty pozwalał i szkód w polu narobił, a jakże. Mało co mojego zięcia nie ukatrupił, kiedy ten próbował go dopaść. Jakem mówił, panie, istny diabeł! Halt w zamyśleniu podrapał się po brodzie. - Hm - odezwał się. - Bez wątpienia powinniśmy coś w tej sprawie
zrobić. - Zerknął na słońce, które stało już nisko nad horyzontem po
zachodniej stronie nieba, a potem zwrócił się do Willa: - Ile zostało
nam jeszcze światła dziennego, Willu?
Will przyjrzał się położeniu słońca. Ostatnio Halt nie zaniedbywał
żadnej okazji, by nauczyć go czegoś nowego lub sprawdzić zdobytą już
wiedzę i posiadane umiejętności. Wiedział też dobrze, że oczekuje od
niego wyważonej i przemyślanej odpowiedzi. Raczej trafnej niż
pochopnej. - Trochę ponad godzinę? - zapytał. Ujrzał, jak brwi Halta ściągają się,
a czoło marszczy i poniewczasie przypomniał sobie, że zwiadowca
wyjątkowo nie cierpi, kiedy ktoś odpowiada mu pytaniem na pytanie.
- Chcesz wiedzieć, czy chcesz powiedzieć? - zirytował się jak zwykle w takich sytuacjach Halt. Niezadowolony z siebie, Will potrząsnął głową. - Nieco ponad godzinę - stwierdził teraz pewniejszym tonem, ku usatysfakcjonowaniu zwiadowcy. - Prawidłowo - pochwalił go. - Doskonale, Solny Piotrze, chcę, żebyś
zaniósł wiadomość do barona Aralda -rzekł, zwracając się do starego wieśniaka. - Barona Aralda? - powtórzył ten niespokojnie. Halt przybrał surowy wyraz twarzy. - Widzisz, co narobiłeś? - zwrócił się do Willa. -Przez ciebie i on zaczął odpowiadać pytaniami na pytania! - Przykro mi - mruknął Will, uśmiechając się mimo woli. Halt pokręcił karcąco głową i podjął przemowę do Solnego Piotra. - Tak jest, do barona Aralda. Jeśli pójdziesz jeszcze milę czy dwie tą drogą, ujrzysz jego zamek. Solny Piotr przysłonił oczy dłonią i spojrzał w dal, jakby już stąd mógł ujrzeć siedzibę wielmoży. - Zamek, powiadacie? - w jego głosie słychać było powątpiewanie. - Nigdy w życiu nie widziałem żadnego zamku! Halt westchnął, zaczynał się niecierpliwić. Roztrzepanie starego
gaduły, którego umysł nie był w stanie trzymać się właściwego tematu,
stawało się trudne do zniesienia.
- Tak jest, mówiłem o zamku. Podejdziesz do strażnika u bramy...
- A duży ten zamek? - spytał starzec.
- Zamek jest OGROMNY! - ryknął na niego Halt. Przerażony Solny
Piotr odskoczył do tyłu. Na jego obliczu malowała się uraza.
- Nie trzeba krzyczeć, młody panie - ofuknął go. -Przecie ja tylko pytałem, nic więcej. - Więc przestań pytać i bez przerwy mi przerywać -polecił zwiadowca. - Tracimy przez to tylko czas. Słuchasz mnie uważnie?
Solny Piotr skinął głową.
- Doskonale - mówił dalej Halt. - Podejdziesz więc do strażnika
stojącego u bramy i powiesz, że masz wieść dla barona Aralda i że przychodzisz od Halta.
Twarz starca ożywiła się, to imię wyraźnie nie było mu obce.
- Od Halta? - spytał. - Ale nie zwiadowcy Halta?
- Owszem - odparł Halt znużonym tonem. - Od zwiadowcy Halta.
- Tego samego, który poprowadził zbrojnych, by pokonali wargalów
Morgaratha? - dopytywał się Solny Piotr. - Właśnie od niego - potwierdził Halt niebezpiecznie niskim głosem. Solny Piotr rozejrzał się wokół.
- No dobrze - stwierdził. - A gdzie on jest?
- To ja jestem Halt! - zagrzmiał na niego zwiadowca, krzycząc mu
prosto w twarz. Stary wieśniak znów cofnął się o parę kroków. Szybko jednak doszedł do siebie i stanowczo pokręcił głową. - Nie, nie, nie - powiedział. - Nie możecie nim być, panie. Przecie zwiadowca Halt jest wzrostu dwóch mężczyzn i w barach taki sam szeroki. Toć to olbrzym, panie! Niepokonany, w boju nieustraszony, ot co. Nie może być, żebyście to wy nim byli, panie. Halt odwrócił się, starając opanować gniew. Will natomiast bawił się coraz lepiej. -Ja... jestem... Halt - wycedził zwiadowca z naciskiem, by Solny Piotr
nie miał ani cienia wątpliwości. -Kiedy byłem młodszy, byłem wyższy i
szerszy w barach. Teraz jednak się skurczyłem - patrzył groźnie
wieśniakowi prosto w oczy. - Zrozumiałeś?
- Skoro tak powiadacie... - Solny Piotr zawiesił głos. Wciąż nie wierzył
zwiadowcy, ale w jego oczach dostrzegł groźny błysk, dający do
zrozumienia, że dalszy spór mógłby się dla niego źle skończyć.
- Wyśmienicie - stwierdził Halt lodowatym tonem. -Otóż powiesz baronowi, że Halt i Will... Solny Piotr miał właśnie zadać następne pytanie, ale Halt położył mu dłoń na ustach, a drugą ręką wskazał chłopca, stojącego obok Wyrwija. - To jest Will. - Solny Piotr gorliwie skinął głową; dłoń zwiadowcy była
mocno zaciśnięta na jego twarzy, co skutecznie zapobiegło dalszym
pytaniom. – Powiedz mu, że Halt i Will są na tropie odyńca - ciągnął
zwiadowca. - Kiedy znajdziemy jego kryjówkę, powrócimy do zamku.
Tymczasem, niech baron zbierze swych ludzi i przygotuje się na łowy
jutro rano. Z wolna cofnął rękę, odejmując ją od ust wieśniaka.
- Zapamiętałeś wszystko? - spytał. Solny Piotr skwapliwie skinął głową. - W takim razie powtórz - nakazał mu Halt. - Iść do zamku, powiedzieć strażnikowi przy bramie, że jest
wiadomość od pana... Haka... dla barona. Powiedzieć, że jesteście,
panie... że Halt... i on... ten, Will... są na tropie odyńca i szukają jego
kryjówki. Powiedzieć, coby gotowali się jutro na łowy.
- Dobrze - stwierdził Halt. Skinął w stronę Willa i obaj wskoczyli na
siodła. Solny Piotr stał pośrodku drogi i spoglądał na nich. - No,
ruszaj! - zawołał Halt.
Wieśniak uszedł parę kroków, lecz gdy uznał, że dzieli ich już bezpieczna odległość, odwrócił się i zawołał do zwiadowcy o posępnym obliczu: - Wcale wam nie wierzę, panie, nic a nic! Nie ma tak, żeby człek się z wiekiem tyle skurczył!
Halt westchnął ciężko i skierował swojego konia w stronę lasu.''
Taa... Jedna, nic nie znacząca postać, a tyle radości !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
shadow4412
Niechciany przez mistrzów
Dołączył: 22 Gru 2010
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wilcza dolina Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:29, 22 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Tak, to był dobry moment. A najbardziej słowa "Ja... jestem... Halt".
Ty najbardziej słowa. xD
G.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez shadow4412 dnia Czw 22:47, 23 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
HaeL
Sierota
Dołączył: 20 Gru 2010
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:08, 22 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Ja jestem Halt and this is sparta.
Nie chce mi się przepisywać fragmentu, ale te dotyczące nauczania Halta są tak skuteczne (wierząc książce), że powinni wprowadzić je do szkół jako przedmiot "Rzeczy praktyczne).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
William
Sierota
Dołączył: 04 Sty 2011
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 22:48, 04 Sty 2011 Temat postu: . |
|
|
Hejka. Ja mam kilka ulubionych fragmentów. Przede wszystkim jak Will wspina sie po tę kartkę. Ten, kiedy Horacy rozprawił się z Aldą Jeremym i kimś tam jeszcze xP Fajna jest też zasadzka na Gilana i jedyna romantyczna scena. Pozdro.
Nie przytaczałem cytatów bo pewnie już były
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
***_-Gilan-_***
Niechciany przez mistrzów
Dołączył: 05 Sty 2011
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Araulen lenno Whitby Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:15, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Mi najbardziej podobał się fragment jak Horace, Halt i Will rozgromili na polanie Aldę, Bryna i Jeromego. Oczywiście podobała mi się też jedyna romantyczna scena oraz polowanie na odyńce. Starcie z kalkarami było niezłe ,a Zlot zwiadowców z humorem. Jak narazie najlepsza część (chociaż w sumie ja to nie mam nic do powiedzenia bo czytam dopiero "Ziemię skutą lodem")
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Sateq
Mieszkaniec zamku Redmont
Dołączył: 01 Sty 2011
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 10:43, 08 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z osobą powyżej wszystko to było zarąbiste.
Mhm, ty się zgadzasz z osobą poniżej. xD
A i proszę nie używać takiego słownictwa jak 'zarąbiste'.
G.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
G o s i a
Podrzucacz królików
Dołączył: 24 Sie 2010
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Redmont Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:01, 14 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Cała księżka była bardzo fajna.
Podobało mi się starcie z kalkarami, Ta piękna romantyczna i jedyna scena gdy Alyss pocałowała Willa. Oraz spotkanie Solnym Piotrem haha <3 czytałam 2 razy ten roździał bardzo mi się podobał.!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Oka
Porwany przez Skandian
Dołączył: 25 Lis 2010
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: Knurów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:04, 14 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Książka była super Mam dużo momentów, które mi się podobają ale nie chce mi się ich pisać XD Najbardziej to co przedstawił/a Lavelay
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|