|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anak
Sierota
Dołączył: 21 Sie 2015
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 11:44, 27 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Najbardziej mnie rozbawił Horace z tymi pytaniami do Halta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Virigia
Sierota
Dołączył: 07 Maj 2016
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:24, 07 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Część ogólnie bardzo fajna. Najbardziej podobały mi się zwiad Halta i Eraka oraz sama bitwa. Ale jedna rzecz mnie strasznie zdenerwowała. To było wtedy gdy Halt zjawił się nie wiadomo skąd i uratował Willa i Cassandrę przed Temudżeinami. To był według mnie mnie zbyt duży zbieg okoliczności, że Halt akurat znalazł się w tym miejscu i czasie. Wiem, że pewnie już dużo wcześniej znalazł ślady prowadzące go do tamtego miejsca, ale i tak uważam to za zbyt naciągane. Ale i tak uważam tę część za bardzo fajną.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kurat123098
Sierota
Dołączył: 07 Mar 2017
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: skandia(przyszowa) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 16:45, 08 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
Najlepsze było, gdy Halt wchodził w trans.
Lady.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elfka
Sierota
Dołączył: 11 Mar 2017
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:07, 12 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
Odnalezienie Willa i Evanlyn (tak naprawdę tylko o Willa chodzi) było takie wzruszające Czytałam ten moment chyba ze 20 razy.
Genialnie opisana bitwa.
Chyba moja ulubiona część, dynamiczna i uczuciowa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vnut
Mieszkaniec zamku Redmont
Dołączył: 01 Cze 2017
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 9:16, 01 Cze 2017 Temat postu: Re: Twoje zdanie |
|
|
4 część "Zwiadowców" jest zdecydowanie moją ulubioną częścią. Spokojny rozwój akcji na początku, od środka bardziej dynamiczny. Rozmowy Halta z Ragnakiem, zdrada Slagora, szkolenie łuczników i w końcu epicka bitwa.
Doprawdy, najlepsza część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LadyPauline26
Moderator
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 92 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:28, 28 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
Z czwartą częścią miałam podobnie jak z drugą. Z jakiegoś powodu coś do niej miałam... tylko nigdy nie wiedziałam co . Chyba tak bardzo chciałam przekonać anty-fanów "Ziemi skutej lodem", że to trzecia część jest najlepsza, że dla przeciwwagi potrzebowałam mniej lubić coś, co oni kochali... (Tak sobie przynajmniej próbuję wyjaśnić logikę, czy raczej jej brak, u trzynastoletniej mnie.)
W każdym razie!
Po latach mogę powiedzieć, że ten tom jest wspaniały . (Robię się chyba nudna w swoich niezmiennie pozytywnych recenzjach - przydałoby się już dojść do tych tomów po siódemce i sprawdzić, jak teraz je ocenię.) Jestem trochę zaskoczona różnorodnością wątków, jaką można w tej części znaleźć. Z jednej strony prawie wszystko obraca się dookoła nadciągającej bitwy, ale tak naprawdę każdy rozdział przynosi coś nowego - często niezły zwrot akcji. Tym razem moja pamięć też lekko szwankowała i nie pamiętałam już zupełnie chociażby tego, że tożsamość Evanlyn została odkryta przed śmiercią Ragnaka, dlatego świetnie mi się czytało dotyczącego tego wątku rozdziały.
Bardzo mi się podoba ta mieszanka różnych przeszkód, które gdzieś po drodze stają przed głównymi bohaterami, często wręcz złośliwie utrudniając im robotę. Na przykład fakt, że Ragnak trochę z rozsądku, a trochę z natury nie chciał się tak po prostu zgodzić na współpracę z obcokrajowcami przy obronie swego państwa. Albo opory Eraka, zdrada Slagora i fakt, że przewaga liczebna wroga była tak przytłaczająca.
Lubiłam też tę boleśnie ludzką stronę bohaterów w niektórych momentach książki. Chociażby wtedy, kiedy po odnalezieniu przez Halta Will i Evanlyn trochę się od siebie odsunęli i nie wiedzieli, jak to naprawić. Mam wrażenie, że taka sytuacja mogłaby mieć miejsce w naszym świecie i cieszę się, że Flanagan dodał to do książki (zwłaszcza w kontraście do mniej przytłoczonego statusem księżniczki Horacego - podoba mi się wyjaśnienie jego podejścia na sam koniec).
No a do tego jestem już od dawna wielką fanką Eraka, a tym razem tylko po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że to świetny gość .
No i wreszcie bitwa... I tutaj naprawdę należy się jakaś nagroda. Muszę przyznać, że jestem zaskoczona tym, jak wiele stron poświęcono na opisanie walk i poniekąd podziwiam autora za to, jak umiejętnie przeprowadził całą relację. Co prawda wszystko urywa się jakoś tak bardzo nagle i to w momencie, kiedy bohaterowie wydają się być w największym niebezpieczeństwie, ale to chyba mój jedyny zarzut. Nie wyczułam w tym specjalnej przesady ani heroizowania kogoś na siłę (może poza zachwytami nad odwagą Evanlyn... gdyby przegrali i tak miałaby przerąbane, nieważne, gdzie by przebywała).
Także jestem tą częścią książki usatysfakcjonowana, bo nie czułam ani przesytu, ani nie brakowało mi żadnych informacji do zrozumienia tak złożonej sceny bitewnej. Jeśli tak mało ogarnięta istota jak ja rozumiała dobrze całą taktykę, to chyba nie mogło być źle :3.
I to już wszystko. Ja przymierzam się do przeczytania piątego tomu i cóż... pierwsza, większa partia przygód głównych bohaterów skończona.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nimrodel
Jr. Admin
Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 2059
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:57, 30 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
To ja też się wypowiem, bo właśnie dzisiaj skończyłam powtarzać ten tom. Standardowo, czytałam go wcześniej tylko raz i muszę powiedzieć, że... nie pamiętałam praktycznie niczego. Serio. Zanim powtórzyłam, w pamięci tkwił mi tylko moment, w którym Halt i Horace znajdują Willa i Evanlyn - ze względu na urocze powitanie mistrza i ucznia, które trudno zapomnieć. Poza tym wiedziałam, oczywiście, że cała sprawa dotyczy inwazji Temudżeinów na Skandię i tytułowej bitwy, ale poza tym kojarzyłam tylko mgliście, że Will dowodził łucznikami (ni w ząb nie wiedziałam, skąd oni się tam wzięli), że Slagor zrobił coś karygodnego, Ragnak pod koniec wpadł w bitewny szał, Erak został oberjarlem i skandyjski okręt odwiózł naszych bohaterów do domu. Trochę wstyd, ale na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że po raz pierwszy czytałam tę część kiedy byłam chora i praktycznie cały czas leżałam z gorączką. Pamiętam nawet moment, w którym mój brat wszedł do pokoju i przyniósł mi ten tom w cudownej oprawie (przy okazji: to moim zdaniem jedna z najlepszych okładek - po Halcie w niebezpieczeństwie chyba moja ulubiona).
Ale teraz przejdę już do treści. I zacznę od narzekania, żeby mieć to już za sobą. Otóż, wcześniej chyba przymykałam na to oko albo też mnie to tak nie drażniło ze względu na większe przestoje pomiędzy czytaniem kolejnych części, ale tym razem strasznie irytuje mnie powtarzanie, dopowiadanie co stało się wcześniej. Tak jak mówię: to może wynikać właśnie z tego, że teraz czytam te części prawie bez przerwy, a kiedy trzeba było czekać kilka miesięcy na kolejne premiery to jednak można było pozapominać to i owo i rozumiem, że autor w ten sposób przypomina. Gorzej jest z naiwnością bohaterów, a szczególnie Horacego. Ile oni mają lat w tej części? Szesnaście? Czasem ich pytania są naprawdę zbyt naiwne - tak jakby zupełnie nie mieli pojęcia o otaczającym ich świecie. Wiem, że to brzmi strasznie niemiło z mojej strony, wiem też, że znowu może to być celowy chwyt, który służy autorowi do przekazania informacji na dany temat bez zbędnego zanudzania, ale czasami naprawdę to razi dosyć mocno... Do tego stopnia, że raz nawet przeszło mi przez myśl: "jak ten Arald dba o wykształcenie wychowanków swojego sierocińca?!". Ale dobra, koniec tego narzekania, pora na chwalenie.
Genialnie czytało mi się akcję, która nastąpiła po zjednoczeniu się głównych bohaterów, kiedy spotkali Eraka i zaczęli rozprawiać o Temudżeinach. Nie mogłam się oderwać od opisu podchodzenia temudżeińskiego obozu przez Halta i Eraka (w ogóle, duet Halt-Erak jest absolutnie cudowny! ) i pościgu, jaki wywiązał się później. Akcja niesamowicie wartka, no i sam opis jazdy konnej Eraka jest wart wszystkich pieniędzy - "utrzymywał się w siodle tylko dzięki potężnej sile woli". xD Do tego momentu nie umywa się nawet sama bitwa, która moim zdaniem też jest dobrze rozegrana i bardzo fajnie, że Flanagan poświęcił jej nieco więcej miejsca niż starciom z poprzednich tomów.
Opis knowań Slagora i ujawnienie tożsamości Evanlyn też czytałam z zainteresowaniem, bo - jak już mówiłam - nie za dobrze pamiętałam te rzeczy, właściwie w ogóle. Bardzo ciekawie to wszystko zostało w główną akcję wplecione i nie mam tu nic do zarzucenia. Może troszkę te wydarzenia kontrastują z początkowym opisem pogoni Temudżeinów za Haltem i Erakiem, ale już nic nie poradzę.
Jeśli chodzi o zakończenie - też nie mam zastrzeżeń, jest tak, jak być powinno. Śmierć Ragnaka była chyba jedynym rozsądnym rozwiązaniem, pomysł z transem bojowym też świetny i bardzo w klimacie wikińskiej kultury! Bardzo się cieszę, że to Erak został oberjarlem (choć tutaj nie było większego zaskoczenia, bo to akurat dobrze pamiętałam) i że mimo to osobiście odstawił naszych bohaterów do Araluenu. Sam styk tych dwóch narodów jest bardzo interesujący. W ogóle, Skandianie są świetni, a Erak jest oczywiście jednym z moich ulubionych bohaterów serii. Trochę żałuję, że nie opisano bardziej jego pożegnania z Aralueńczykami.
Co do samego końca, trochę mi nie odpowiada motyw z nagradzaniem "wybawców księżniczki" i powtórzenie akcji z Willem, który ma okazję zostać nobilitowany, pasowany na rycerza i w ogóle. To już było i tak jakoś nie powtarzałabym tego. Ale rozumiem, że to celowe nawiązanie do nadziei Evanlyn na odbudowanie relacji z Willem, który przecież pozostałby wtedy blisko niej. Wiadomo, że odpowiada mi jego decyzja, ale przez to całe roztkliwienie Evanlyn i jakieś głupie unikanie Willa pod koniec, które de facto doprowadza do jakiegoś dziwnego nieporozumienia między nimi i odjazdu bez pożegnania, zamiast zwyczajnej rozmowy, podziękowania za wszystko co razem przeżyli i rozstania w przyjaźni, mam lekki niedosyt. Trochę zamąciło mi to tę ogólną radość. Ale mówi się trudno.
Słowem podsumowania: to naprawdę jedna z lepszych części i cieszę się, że ją sobie odświeżyłam, bo zasługuje na to, żeby o niej pamiętać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|