|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
LadyPauline26
Moderator
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 92 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:28, 11 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Pojedynek Alyss i Evanlyn? Serio? To było okropne
Od razu mówię, wolę Alyss. Cassandry nigdy nie lubiłam, ale w tym dziesiątym tomie, wreszcie zaczęłam nabierać do niej sympatii, a one nagle zaczynają się kłócić i bić. Dziwny fragment i akurat jak o to chodzi, to uważam, że wina leżała po obu stronach. Tak dla kompromisu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Evans
Jr. Admin
Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 2 tematy
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:18, 19 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Mi szczególnie podobały się zwroty wzięte z języka japońskiego .
Jestem fanką tego kraju, więc ta książka od razu mi przypadła do gustu .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Will345
Sierota
Dołączył: 11 Paź 2013
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:42, 11 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Fajna książka ale niektóre części były lepsze np.Bitwa o Skandię.
Według mnie była za bardzo przewidywalna,troszkę podobna do 4 części.(szkolenie wojowników znikąd..)
Za to niektórych rzeczy nic nie przebije
Alyss&Evanlyn+teksty=bezcenne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kemishi
Podrzucacz królików
Dołączył: 01 Lis 2013
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:51, 16 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Odpowiadając komuś tam - nie, nie mogli ściągnąć sobie 30 Skandian. Nie zostawili ich na wyspie ot, tak sobie, coby sobie odpoczęli. Zostawili ich, bo Gundar bardzo niechętnie opuszczał swój statek nawet na krótki czas.
W Macindaw statek był rozwalony, więc niejako nie mieli wyboru, ale tutaj...
,,To określenie pełne wielkiego uszanowania" - było rozwalające
Podobnie Albert oraz bitwa na szable.
Nie podobało mi się, jak Alyss traktuje Evanlyn w tej łodzi - zachowywała się jakby to ona była księżniczką, i to rozpieszczoną. Była przy tym jakaś taka... mało Alyss.
Przy oświadczynach zaczęłam się zastanawiać, czy ona nie ma jakichś problemów natury psychicznej, skoro wszystko ją tak wkurza. Poza tym zostawiła biednego Willa w niepewności
Ogółem, słaba część - pierwsza połowa nudna jak nie wiem. W dodatku mało koni ;c Są lepsze książki - ta jest słaba :C Ratują ją tylko teksty bohaterów XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wilczy wicher
Niechciany przez mistrzów
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:12, 17 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Mimo, że na początku trochę nudnawa później było ok.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Konik Zwiadowcy
Sierota
Dołączył: 16 Gru 2013
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:44, 16 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Dojan napisał: | // Sorry Bardzo Za ABC Ale Śpieszę Się //
Will15 napisał: | Najlepsza część w całej serii. Horace się żeni i między Willem i Allys też coś drgnęło czyli w 11 możemy być świadkiem przynajmniej jednego ślubu.
Dużo śmiesznych momentów. |
Tak, mi się najbardziej 10 część podobała. Teksty typu:
" - Nie wiem czy kogoś to zainteresuje ale, zbliżają się do nas piraci" itp.
Były Genialne!!!!
Zawsze czytałem szybko Zwiadowców ale chyba pobiłem mój rekord, przeczytałem 10 cz. w 5 godzin!!! Bez przerwy.
Zawszę mnie zaskakuje nagły zwrot akcji, a gdy Alyss i Evanly walczyły z Koyfu ( czy jakoś tak sry za ABC ) to aż ciarki mnie przechodziły!
Co do ślubu w 11 części to raczej wątpię.
Dlaczego?
Bo z tego co mi John Flanagan pisał w 11 części można się będzie dowiedzieć to czego w książkach dokładnie nie opisano albo napisano.
A tak to super książka choć powinna być dłuższa XD! |
10 cz w 5 godzin? ja w 2, 5 A tak poza tym, to jest ślub w 11 części ^^
Ogólnie Zwiadowcy to wyjątkowo dobra książka, moim zdaniem lepsza od dziecinnego Harrego Pottera, A Cesarz Nihon Ja to obok bitwy o skandię i okupu za eraka jedna z najlepszych książek ever
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Konik Zwiadowcy dnia Pon 21:46, 16 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kokosmx
Zabójca dzika i kalkara
Dołączył: 17 Maj 2013
Posty: 747
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:24, 16 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Konik Zwiadowcy napisał: |
Ogólnie Zwiadowcy to wyjątkowo dobra książka, moim zdaniem lepsza od dziecinnego Harrego Pottera, |
Ja rozumiem, każdy ma inny gust i w ogóle, ale nazywanie Pottera dziecinnym w porównaniu ze "Zwiadowcami" jest nieco śmieszne. To, że piszesz na Forum Zwiadowcy, nie zobowiązuje chyba do bezgranicznego uwielbienia serii . Moim skromnym zdaniem pani Rowling to o wiele lepsza pisarka (patrząc oczywiście tylko przez pryzmat Pottera). Dlaczego? Bo wiedziała kiedy skończyć i nie robi takiego tasiemca jak pan Flanagan "Zwiadowcy" powinni sie skonczyć na części dziesiątej, natomiast dwa ostatnie tomy obniżyły mocno moja opinię na temat Flanagana.
A wracając do dziecinności:
Potter jak dla mnie jest 1000 razy bardziej poważny od "Zwiadowców". Szczególnie biorąc pod uwagę trzy ostatnie części Harry'ego.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kokosmx dnia Pon 22:27, 16 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
BraveArcher
Wybrany na ucznia zwiadowcy
Dołączył: 05 Sty 2014
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:45, 23 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Książka bardzo ciekawa. Dobrze mi się ją czytało. Wiele rzeczy z tej książki przypadło mi do gustu. Długo by je wszystkie wymieniać ale w skrócie są to :
* motyw Shukina ( oddanego władcy człowieka )
* ogólnie wszystkie bitwy tam rozegrane
* ślub Horace z Evanlyn
* waleczność i oddanie Kikorich
... no i oczywiście to że Alyss i Evanlyn wreszcie się pogodziły.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Evanlyn
Podkuchenny u Halta
Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Araluen Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:34, 23 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Dopiero ostatnio miałam czas zabrać się za nią...Naprawdę fantastyczna część, między innymi dlatego, że ukazuje tak wielką odmienność kultur, ale też dlatego, że pan Flanagan przeszedł sam siebie z ironicznymi bądź po prostu żartobliwymi tekstami... Nie mogę się doczekać, aby dorwać następną część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matik
Podkuchenny u Halta
Dołączył: 14 Paź 2013
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:00, 12 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Moim zdaniem "Cesarz Nichon - ja" jest najlepszą częścią serii (ogólnie części od 5 do 12 są zdecydowanie lepiej napisane niż pierwsze cztery).
W odróżnieniu od części drugiej (która zresztą według mnie jest najgorsza) tutaj podróż była ciekawa i nie tak monotonna jak tam. Poza tym podobał mi się sposób rządzenia Shigeru oraz jego relacje z Horacem. Świetna fabuła i morał - "Wiara czyni cuda". Dużo śmiesznych momentów i wartkiej akcji. Książka wciągnęła mnie praktycznie od pierwszej strony. Według mnie tutaj pan Flanagan dochodzi do szczytu swoich zdolności, bo ta część zdecydowanie wybija się ponad inne. (Najbliżej niej jest według mnie "Oblężenie Macindaw".) Ogólnie: ciekawe postaci, fascynująca kultura, żwawa akcja, oryginalna, niepowtarzalna i nieprzewidywalna (w dobrą stronę) fabuła. Ocena: 100/100 (albo jak kto woli: 10/10).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mentor siwobrody
Sierota
Dołączył: 19 Mar 2015
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 10:29, 15 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Halt to stary dziadek.
No taka prawda.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vnut
Mieszkaniec zamku Redmont
Dołączył: 01 Cze 2017
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 9:41, 01 Cze 2017 Temat postu: Re: Twoje zdanie |
|
|
Zaręczyny Horace'a i Cassandry były raczej oczywiste, ale walka Kikorich z senshi to naprawdę dobrze napisany kawałek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LadyPauline26
Moderator
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 92 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:30, 13 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Pierwszy raz przeczytałam ten tom w 2012 i bardzo dobrze pamiętam tamten dzień, bo były wakacje i miałam praktycznie całą dobę na siedzenie przy książce. Więc czytałam i jednocześnie pilnowałam swojej najukochańszej świnki morskiej odpoczywającej po operacji na słońcu. Wtedy poszło mi bardzo szybko - praktycznie cały tom pochłonęłam w te kilka godzin, prawie nie odrywając się od tekstu.
Za drugim razem (w sierpniu tego roku) poszło już trochę wolniej, ale tempo i tak miałam niesamowite - szczególnie że myśli mocno zajmowały mi wyrzuty sumienia z powodu odkładanej nauki na egzamin. Więc... czegokolwiek złego na temat tej książki nie powiem, prawda jest taka, że ciężko było mi ją odłożyć i potrafiła mnie zaskoczyć, mimo że już kiedyś poznałam fabułę.
I właśnie do fabuły mam wyjątkowo mało zastrzeżeń w porównaniu z poprzednimi częściami. Nadal widzę wiele naciąganych rozwiązań, wygodnych skrótów i wątków, które trzeba traktować z przymrużeniem oka, ale to nie wpływa wcale tak bardzo na moją ocenę. Jestem w stanie przetrawić te drobne mankamenty, bo "Cesarz..." jest po prostu świetnie napisany i nawet mniej wciągające wydarzenia są przedstawione w taki sposób, że ma się ochotę czytać dalej. (Chociażby motyw szukania twierdzy i fakt, że okazała się skleconą z desek wioską pomiędzy górami. Jeden z lepszych momentów dla mnie.)
A przechodząc do konkretów...
Zacznę od zalet i jedną z ważniejszych jest dla mnie to, że dzięki tej części w końcu przekonałam się do Evanlyn. Oczywiście nie jest to bynajmniej moja ulubiona bohaterka i wciąż mam jej wiele do zarzucenia, ale wreszcie pokazała tutaj trochę inną twarz i nie mam ochoty walnąć jej za każdym razem, kiedy w ogóle się odzywa. Spory wpływ na jej przemianę miała pewnie postawa Alyss, która akurat w tej książce potrafiła mnie naprawdę zdenerwować. Rozumiem do pewnego stopnia jej zachowanie, ale to nie znaczy, że je akceptuję i fakt, że to Evanlyn chciała w końcu wyciągnąć do niej rękę na zgodę, bardzo poprawił jej obraz w moich oczach.
Poza tym zaręczyny Horacego i Cassandry też przypadły mi do gustu. Może sama ich forma nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia (w sumie nawet tego nie pokazano i trochę dziwne, że wyznanie uczuć było równoznaczne z oświadczynami), ale cieszę się, że wreszcie jasno powiedzieli, co tam się między nimi dzieje. Prawdę mówiąc pod wieloma względami uważam rozwój ich relacji za trochę ciekawszy niż w przypadku Willa, bo nie opierało się to tylko na wieloletniej znajomości, która wyewoluowała w coś więcej. Od początku ich trochę do siebie ciągnęło .
No i rzecz jasna - jako fanka Horacego nie mogłabym tutaj pominąć jego udziału w książce. Jego znajomość z cesarzem była świetnie pokazana i uzasadniona, a przy scenie pożegnania... no muszę się przyznać, skapnęła mi pewnie niejedna łezka. Mnie akurat żart o Kurokumie szczególnie nie bawił, ale ogólnie podobało mi się to, jak Horace zaznajomił się z Nihończykami pomimo tak wielkiej kulturowej przepaści i to, że tak się nawzajem szanowali za swoje umiejętności.
Co do wad to nie potrafiłabym ich podać zbyt wiele. No i na pewno nie były szczególnie poważne w porównaniu z niektórymi moimi zastrzeżeniami w stosunku do poprzednich tomów. Już wspomniałam o niezbyt dojrzałym zachowaniu Alyss, ale krytyka w tym wypadku dotyczy wyłączenie scen z udziałem Evanlyn, gdzie prowadziły swoje kłótnie i pojedynki. Bo już walka z tygrysem i ich szczera rozmowa wypadły wspaniale.
Jak zwykle w przypadku drugiej połowy serii, mam też spore zastrzeżenia do zachowania Willa, który drażni mnie swoim marnym poczuciem humoru i zaskakująco ciężkim myśleniem jak na takiego, podobno, geniusza. Ma to czasami urok, ale zazwyczaj drażni. Na szczęście w tym tomie nie rzucało się to aż tak bardzo w oczy.
Podsumowując - książka naprawdę świetna i pod wieloma względami najlepsza z wszystkich późniejszych. Na pewno jeszcze kiedyś w przyszłości po nią sięgnę, żeby sobie odświeżyć w pamięci różne szczegóły. I w sumie jestem zaskoczona tym, że tak wysoko stawiam powieść, która w dużym stopniu bazuje na kulturze Japonii, który to temat absolutnie mnie nie interesuje, a czasami nawet trochę drażni przez swoją wszechobecność.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|