|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
LadyPauline26
Moderator
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 92 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:18, 24 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Już wcześniej w rozmowie z Actią wspominałyśmy o tym, ale mogę w skrócie powtórzyć, że matematyka podstawowa była stosunkowo łatwa moim zdaniem. Wydaje mi się, że przy pomocy karty z wzorami można było zrobić sporo zadań, a jak się tylko trochę pracowało na lekcjach, to raczej da się zdać, bez większych problemów . Sama też raczej zdałam (jak z osobistych obliczeń wynikło), a mój poziom matematyki to nie jest coś, czym się można chwalić... To o czymś świadczy.
Natomiast o rozszerzeniu słyszałam okrężną drogą, tak z trzeciej ręki, że bardzo trudne, ale nie rozmawiałam z nikim, kto to sam to pisał, więc nie mogę potwierdzić. Sama nawet bym tego palcem nie ruszyła, więc z autopsji to nie powiem nic .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Evans
Jr. Admin
Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 2 tematy
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:30, 24 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Ja różne rzeczy słyszałam o maturach różnych, bo czy to od nauczycieli, czy to od znajomych, a o matmie się wypowiadali, że wiedząc, jak wszystkie zadania zrobić, a nie się zastanawiając, niewiele czasu wolnego zostawało, więc dosyć ciężka musiała być, no i też żmudna . Ale bym chętnie posłuchała, co inni myślą, jeśli ktoś stąd pisał :3.
Z podstawy kilka zadań nawet robiliśmy kilka dni po, konkretniej 27-33 . Powiem, że materiał z pierwszej klasy, bo ten własnie nam rzecz jasna dali, nie był taki zły, choć w sumie mówię z pozycji osoby, która to niedawno przerabiała, a nie kogoś, kto miał to dwa lata temu . Własnie, czy ktoś miał coś, co wiedział, że umiał, ale się coś zapomniało przez ten czas? Bo np. z chemii siostra mi narzekała, że gdyby nieco pierwszej klasy powtórzyła, to by jej na pewno lepiej poszło .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LadyPauline26
Moderator
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 92 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:49, 24 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Ja raczej nie miałam takiej sytuacji, żeby narzekać, że "wiedziałam to! kiedyś..." Oczywiście czasami jakieś słówko z angielskiego kołatało mi się po głowie, chociaż wydawało się nie całkiem jasne albo miałam z geografii kilka wątpliwości właśnie co do epok geologicznych... No ale to jest jakiś tam nikły procent i raczej nie zaważy to w żadnym wypadku mocno na wyniku. Zresztą np. z takiej matematyki się tak wszystko przeplata, że pewne rzeczy dla nie były w ogóle jako te "z pierwszej klasy", bo coś podobnego przewinęło się też w drugiej i trzeciej. Z takiej geografii np. cała pierwsza klasa praktycznie zawiera się w drugiej, ale jest dużo bardziej rozbudowana i szczegółowa (co widziałam chociażby, tłumacząc coś Evans przed sprawdzianem). Jeden cieniutki podręcznik zmienia się w dwa dużo grubsze, a geografia Polski jest w ogóle cała na trzecią klasę. Także większa ilość powtórek chyba w żadnym wypadku by mi znacząco nie pomogła... No może poza matematyką, ale kij z nią.
A co do tej matematyki właśnie, to sama nie wiem... mnie się wydaje, że było wystarczająco dużo czasu - oczywiście mówię tylko jako osoba pisząca samą podstawę. U mnie dużo czasu zeszło na kartkowanie arkusza i rozeznawanie się w tych zadaniach, ale co umiałam to zdążyłam zapisać. W połowie egzaminu miałam przelotny atak paniki, że nie wyrobię, ale przeszło później... jeśli ktoś wszystko umiał, to chyba dałoby się wcisnąć w 150/170 minut, czy ile my tam mieliśmy tego czasu. Bo ja napisałam wszystko, co tylko dałam radę, zahaczając też o zadania, gdzie nie doszłam do dobrego wyniku, ale je rozwiązywałam dokąd mogłam przynajmniej. I jeśli ktoś potrafił je skończyć, to pewnie ogólnie był lepszy z matmy ode mnie i nie tracił np. czasu na sprawdzanie stu rzeczy w karcie z wzorami, zyskując na tym dodatkowe minuty.
A co do tego końca roku w pierwszej klasie, to odczucia miałam bardzo podobne. Że wreszcie! dość chemii. I koniec z edb, wokiem, biologią... fizyką na moim profilu też. O historii i WOSie nie mówię, bo to, że dali im inne nazwy, nie znaczy, że ich potem nie miałam . To nawet nie chodziło o to, że wszystkiego tak nie lubiłam, ale po prostu tyle walą tych do niczego nieprzydatnych przedmiotów, że się odechciewa później z tym szarpać... Chociaż teraz trochę żałuję tego braku motywacji, bo podniosłabym sobie końcową średnią. No ale wtedy bardziej siedziałam w ławce i się modliłam, żeby mi starczyło do końca czerwca to nieprzygotowanie z chemii, które jeszcze gdzieśtam czekało na ten semestr. Ogólnie miałam szczęście, bo mnie ani raz z chemii nie zapytali :3. Skończyłam pierwszą klasę z czwórką z tego przedmiotu, mając wiedzę i zrozumienie tematu na niedostateczny. Who's the master? (Zresztą podobnie z fizyką i biologią... to drugie nawet lubiłam dawniej, ale 1. liceum jest tak ekstremalnie nudna na tym przedmiocie, że mi kompletnie przeszła sympatia. Mimo że genetykę pod koniec gimnazjum bardzo polubiłam i nawet poprawiłam kartkówkę z 0/15 na 15/15 punktów, tak mnie to wciągnęło .)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nimrodel
Jr. Admin
Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 2059
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:18, 28 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
No, ja dopiero dzisiaj skończyłam ten zacięty bój z maturami.
Właściwie to nie było tak źle, chociaż denerwowałam się okropnie (zwłaszcza na początku i kiedy po ponad tygodniowej przerwie musiałam zdawać historię, no i przed ustnym polskim). Wprawdzie miałam już koszmary związane z polskim podstawowym (wszystko przez to, że nie zdążyłam dopisać podsumowania mojej interpretacji!), ale ogólnie jestem raczej spokojna. Matematyka była dużo prostsza niż próbna, ale zbliżona do tamtej z zeszłego roku, która wcale nie była jakaś tragiczna dla kogoś, kto przez rok zdążył mniej-więcej przypomnieć sobie te wszystkie matematyczne dziwadła. Angielski rozszerzony też był znośny, chociaż mogło pójść lepiej. Byłam mile zaskoczona polskim rozszerzonym, który też wydał mi się prostszy niż próbny. A historia była dziwna. Niby to proste, rozwiązałam wszystkie te zadania i zdążyłam z wypracowaniem, ale obawiam się, że się doczepią wielu rzeczy, np. braku powiązania z konkretnym wydarzeniem historycznym w uzasadnieniu... No, ale na razie to nieważne. Ustnych się bałam, bo nie cierpię odpowiadać, ale poszły świetnie. Więc jest super, najdłuższe wakacje w życiu rozpoczęte, pakuję się i wyjeżdżam na tydzień albo i dłużej na Bałkany.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LadyPauline26
Moderator
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 92 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:35, 10 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Dobra, bo tu pomrzemy z nudów, jak będą tylko matury w tym temacie - było minęło, nie ma co się rozwodzić, dopóki wyników nie podadzą za trzy tygodnie. To teraz dam pytanie dla reszty narodu, jak im mija końcówka roku :3. Jakie macie plany na wakacje, jak Wam idzie walka o oceny i takie tam . Albo czy macie e-dzienniki, przez które zaniża się Wam średnia i trzeba jeszcze więcej nudzić o ocenę... Bo coraz częściej słyszę narzekania na to i się cieszę strasznie, że mnie coś takiego ominęło. W tym tradycyjnym systemie oceniania trochę łatwiej o litość nauczyciela.
No i nie wiem... Jak ktoś szkołę kończy np. podstawówkę czy gimnazjum, to jak mu z tym?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Evans
Jr. Admin
Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 2 tematy
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:38, 10 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
No ciekawe, jakie mogę mieć plany na wakacje . Tak myślałam, że może pojadę gdzieś na południe, pojeżdżę po Śląsku i Małopolsce :3. Cały lipiec i większość sierpnia tam na pewno przesiedzę . Mam też nadzieję, że uda mi się zdobyć na ten jeden tydzień wolne mieszkanie - nie mam nic przeciwko cioci, u której nocuję, ale zawsze to inaczej, jak się ma własne cztery kąty . No i oczywiście wykorzystam okazję, by się spotkać z ludźmi, których mam okazję widzieć raz czy dwa do roku :>. Odległości są straszne i czasem żałuję, że Polska nie jest maleńkim krajem . Poza tym może z tydzień zostanę u wujka w Olkuszu, bo ponoć większość lipca jest w domu z rodziną, a stamtąd łatwiej byłoby mi do Krakowa się wybierać. W sumie mam ambitne plany, by zmienić nastawienie i naprawdę wykorzystać czas wolny nie tylko do odpoczynku . Czyli nie traktować jako wielkiego nieszczęścia każdej pobudki przez 10, co wcześniej zawsze występowało. Wypoczynek ważny, nie będę zrywać się o świcie, ale to są dwa miesiące jednak, trzeba je dobrze wykorzystać . W wakacje planuję też nadrobić wszystko, na co normalnie nie mam czasu przez naukę i podobne, czyli czytanie, pisanie... coś jeszcze chciałam, ale nie wiem > Może bym trochę pooglądała, ale tyle planów niekoniecznie da się zrealizować. Może w niewielkim stopniu .
Walka o oceny wygląda tak, że staram się nie zawalać ostatnich sprawdzianów, kartkówek i tym podobnych . Generalnie nie ma żadnych popraw, bo 1) nie zależy mi na ocenach aż tak, by na siłę zakuwać w czerwcu, kiedy już się czuje wakacje; 2) nie mam specjalnie czego poprawiać na realną i osiągalną dla mnie ocenę . Jak już coś pisałam, to raczej marnie widzę teraz poprawę, jako że wtedy jednak też się starałam; 3) uważam, że ocena powinna być za cały rok. Niech nauczyciel oceni, jak cały rok pracowałam, a nie tylko, co robię pod koniec :3. W sumie mam mieszane uczucia co do ocen, bo teraz mi sporo przedmiotów odejdzie, a oceny będą na świadectwie ukończenia liceum, więc dobrze by było je wyciągnąć, żeby w trzeciej klasie było lżej ze świadomością, że podciągną nam średnią. Ale też brak mi większej motywacji, by się męczyć z przedmiotami, którymi nie lubię, które często są beznadziejnie prowadzone i na których mi naprawdę nie zależy ;___;. Choćby taki WOK, który mnie zraził głównie nauczycielką (która odchodzi akurat, jak mnie przestałaby uczyć i tak :3), albo PP. Na EDB się staram nieco bardziej, ale też nie z miłości do przedmiotu, tylko raczej z powodu naprawdę porządnego i fajnego nauczyciela, którego aż się nie chce zawieść. Nie żeby coś, nie mówię, że takie rzeczy zupełnie nam się nie przydadzą - po prostu jak słucham o rodzajach ran czy mechanizmie tonięcia, to mi się słabo robi . Więc podchodzę do tego na zasadzie - nie zlewam kompletnie, ale też nie wypruwam sobie flaków, byleby mieć ocenę wyżej.
A z e-dziennikiem jest o tyle kłopot, że nie każdy nauczyciel potrafi z niego porządnie korzystać ;__;. Część ma problem z obsługą chociażby wag, niektórzy traktują to inaczej niż inni, oceny nie są wystawiane na czas, niektóre są w dzienniku papierowym, inne w librusie - i się robi pomieszanie z poplątaniem. Dziś słyszałam, że od następnego roku mają jeden dziennik zlikwidować - ale szczerze wątpię. Bo usunięcie e-dziennika spowoduje wiele głosów sprzeciwu i będzie wyglądało nieco nie halo, ale z drugiej strony dyrekcja ma problem z obsługą komputera i to ona nalega na dwa dzienniki.
Ale żeby zobrazować, jak to wygląda, mogę podać przykład PP, gdzie to połowa ocen jest ustawione, żeby nie liczyły się do średniej, więc jak ktoś patrzy tam, to ma zupełnie bezsensowny obraz. Każdy przedmiot ma inne wagi - jak na większości praca klasowa ma najwyższą wagę 4, to np. na niemieckim jest to waga 10 :3. Czyli generalnie przeważa wszystko, a ratować się można tylko aktywnością o wadze 8. Kartkówki w dużej mierze się zlewa. Ja pisałam je głównie na 3-4, a że z klasówki miałam 4-, a z aktywności ze dwie 6, to i tak mi się waha między 4 a 5.
Inna sprawa, że jeśli ktoś ustawia wagi, to zazwyczaj się ich trzyma i wystawia oceny zgodnie ze średnią, zwłaszcza geograficzka. Za to z chemii oceny pokazują średnim środkowy palec. Taka niejednolitość naprawdę irytuje, bo każdy nauczyciel i tak ocenia według swojego widzimisię, a tylko powoduje to irytujące jęczenie uczniów.
(Swoją drogą - mało co mnie tak irytuje, jak uczniowie narzekający na niesprawiedliwość oceniania, którzy potrafią psioczyć na nauczycieli z byle powodu, a siebie mających za geniuszy, których nikt nie docenia i których się sprawdza głupimi metodami ;___;. Dlatego też mam uraz do nalegania na wyższą ocenę - jakby nie wiadomo co od tego zależało. Raczej zawsze uważałam, że najważniejsze jest to, co ma się w głowie, a to pokaże dopiero czas. Fakt, papierek też ma jakieś znaczenie, ale tak naprawdę wszystko wyjdzie w praniu - w tym przypadku na maturze. Jak słyszę "A może jednak wstawi mi pani trójeczkę? Kupię pani czekoladki na koniec roku :3", to aż mi się nóż w kieszeni otwiera i mam ochotę skomentować to jedynie "nie popłacz się jeszcze :3".)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LadyPauline26
Moderator
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 92 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:47, 28 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Aleście się porozpisywali. Nie nadarzam z czytaniem.
No ale cóż... rok szkolny dobiegł końca, więc może zapytam, jakie macie plany na wakacje? U kilku osób to już wiem, ale może mnie czymś zaskoczycie. I jak tam emocje przed pójściem do nowej klasy/szkoły? :3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn
Mieszkaniec zamku Redmont
Dołączył: 28 Cze 2015
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:54, 28 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Emocje różne...fajnie, nowy rok itp., ale oznacza to nadciąganie egzaminów w moim przypadku...jakoś to przeżyję.
Wiem, że to, co teraz napiszę , zabrzmi nieco dziwnie...ale najbardziej na myśl o nadchodzącym roku szkolnym cieszę się z zakupów, które trzeba będzie zrobić, by ogarnąć zeszyty itp. Właściwie w połowie wakacji często mam już wszystko włącznie z podręcznikami.
Tylko ja jestem jakaś dziwna, czy też ktoś tak ma?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LadyPauline26
Moderator
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 92 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:15, 28 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Jak chodziłam jeszcze do szkoły, to też tak robiłam . Ale z roku na rok coraz mniej mnie to interesowało. Jeszcze do końca gimnazjum zawsze się starałam wszystko kupić na czas, oprawić zeszyty i książki, dać naklejki z imieniem, uzupełnić piórnik itd. Ale potem w liceum coraz bardziej mi przechodziło. Od trzeciej gimnazjum zaczęłam też kupować coraz cieńsze zeszyty, bo zwyczajnie nie mogłam ich zapisać w całości przez rok, a do tego były lżejsze :3 i chodziłam po podręczniki dopiero we wrześniu. Coraz większy olew generalnie . No i zaczęło u mnie funkcjonować pisanie notatek z kilku przedmiotów w jednym zeszycie albo robienie notatek na luźnych kartkach. I tak nikt nigdy nie oceniał tej pracy, a jak już mnie tknęło, żeby się uczyć, to brałam częściej podręcznik, więc nie czuję, żebym coś straciła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn
Mieszkaniec zamku Redmont
Dołączył: 28 Cze 2015
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:23, 28 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Znając swoje lenistwo też pewnie tak u mnie będzie.
Ja właśnie w tym roku kupię chyba cieńsze zeszyty, bo zwykle kupowałam grubsze z ideą " będzie na dwa lata, może nawet trzy", ale to, jak u mnie wyglądają po roku, odstrasza od ich wykorzystania w następnym.
Ja naklejek z imieniem już nie biorę, za dużo z tym roboty. "Okładki" jeszcze przejdą, w sumie z moim podejściem "to tylko podręcznik" są baardzo przydatne, chociaż nieraz bywało tak, że znajdowałam w torbie podręcznik bez zarówno tej plastikowej "okładki" jak i tej właściwej, i nadal nie wiem, gdzie się zapodziały. U mnie już zaczyna funkcjonować styl "jeden przedmiot rozrzucony po paru zeszytach, w zależności od tego, który mam pod ręką" na większości przedmiotów.
W sumie u mnie wszystko ładnie jest na początku roku, pod koniec tego wygrzebywałam z torby jakieś rozkręcone długopisy, bo nawet piórnik gdzieś zgubiłam, jak się ostatnio okazało, przeczekał ten czas w domu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LadyPauline26
Moderator
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 92 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:31, 28 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Ja właśnie bardzo szanowałam swoje książki. Nigdy mi się nie rozpadały, nie pisałam po nich i wyglądały ładnie do samego końca. Zeszyty tak samo. Po prostu je bardzo starannie układałam w plecaku, przez co się nie wyginały ani nic. Wyglądały na używane trochę, no ale poza tym to całkiem ładnie jak na brak oprawek . Ale w sumie nie żałuję, że dawniej tak robiłam i traciłam na to czas, bo jako dziecko bardzo mnie cieszyło dopasowywanie do koloru zeszytu koloru oprawki i naklejki na imię przedmiot i klasę . Tylko potem pójście klasę wyżej nie było dla mnie takim wielkim wydarzeniem, więc przestałam się zamartwiać, jak to się wszystko prezentuje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn
Mieszkaniec zamku Redmont
Dołączył: 28 Cze 2015
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:37, 28 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
A ja właśnie tak robię przez pierwszy tydzień szkoły. A potem to na żywioł, książki wrzucam i upycham w torbie na 10 minut przed wyjściem z domu.
Moje zeszyty są porysowane w całości, część podręczników też...w sumie robię to już zupełnie nieświadomie na lekcji. Jakoś tak...wyszło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Evans
Jr. Admin
Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 2 tematy
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:48, 28 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
A ja zupełnie zlewam zwykle podręczniki i zeszyty . Beztrosko lecę przez wakacje, nie myśląc o tym :3. Na początku września na kiermaszu kupuję za grosze większość podręczników, im taniej, tym lepiej. Przy czym średnio patrzę na ich stan, bo akurat przy podręcznikach zagięte rogi mało mi przeszkadzają . Swoje zresztą też upycham, u kogo się da, a że używane były już 3 lata, to najpiękniejsze nie są. Wyjątkiem jest książka od matmy... i w sumie niemieckiego. Bo one były pożyczane od nauczycieli, znajomych rodziców, przez braki w księgarniach. No a jak czyjeś, to jednak głupio potem oddać poszkodowane. Dlatego też w następnym roku będę szukać do skutku jakichś do kupienia, bo za bardzo mnie to męczyło ;_;. W sumie ja ich nie niszczę, ale zawsze w torbie muszą się jakoś wygiąć. Nie mam pojęcia jak. Bo raczej o nią dbam :\. No ale aż tak mi to na sercu nie leży. Zeszyty też zresztą kupuję gdzieś na początku roku, choć teraz nie będę chyba w sumie miała po co... Na historię i społeczeństwo jeden. Za to zyskam mnóstwo kartek z chemii czy biologii .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn
Mieszkaniec zamku Redmont
Dołączył: 28 Cze 2015
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:52, 28 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Ja jestem uzależniona od nowych przyborów.
Na początku roku przyrzekam sobie, corocznie, że o książki będę dbała i w ogóle...skutków postanowienia nie widać. Nie potrafię się do tego zmusić i tyle. A pozaginane rogi itp. finalnie mi nie przeszkadzają, przynajmniej wiem, że książka należy do mnie...ta...takie kiepskie wytłumaczenie dla mojego postępowania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Evans
Jr. Admin
Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 2 tematy
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:58, 28 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
O! Od 2 lat usiłuję zebrać się w sobie, by kupić działający cyrkiel . Bo mój ma odłamaną część, gdzie się mocuje ołówek, więc jedyne, co nim robię, to dziury w linijkach i wyczerpanych już długopisach, których mam małą kolekcję w piórniku :3. Widać mi to kupowanie średnio wychodzi . W sumie nic też nie mam poobkładanego... bo jestem sknerą i uważam, że lepiej mi wydać pieniądze na cokolwiek innego. Nawet jak to nie moje i ich na oczy nie zobaczę ;-;.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn
Mieszkaniec zamku Redmont
Dołączył: 28 Cze 2015
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:01, 28 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Ja mam cyrkiel...nawet dwa....działające na dodatek...ale zawsze zapominam zabrać. I kończy się to zawsze tym, że rysuję odręcznie długopisem marną imitację okręgu, która okręgu w ogóle nie przypomina.
U mnie krótką żywotnością mogą się pochwalić teczki, więc praktycznie ich nie noszę...zamiast tego w torbie mam stertę walających się, pognieconych i podartych kart pracy, kserówek i co tam jeszcze dostaję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lifanii
Wybawca oberjarla
Dołączył: 10 Lip 2012
Posty: 1584
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: The Bad Place...? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:08, 28 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
To ja właśnie jakkolwiek bym chciała mieć piękne, proste książki, to zawsze rogi są zagięte ;-;. Co prawda większość mam po bracie, więc można częściowo na niego winę zwalić, ale... prawdę powiedziawszy, nie wiem, jak to się dzieje. Bo zawsze wkładam je równo, w mojej własnej wymyślonej kolejności... A one i tak się zaginają. Może przydałoby się mniej tym plecakiem rzucać...
Natomiast jak o przybory chodzi, to może nie mam mani kupowania nowych co roku, bo kredki i linijki np. mam te same od trzech lat, jeśli nie więcej . Ok... ekierki i kątomierze zawsze mi się łamią, a poza tym lubię je kompletować, nie wiedzieć czemu ;-;. Za to cyrkiel też mi się co roku psuje i muszę kupować nowy. Piórnik za to stary mam, wysłużony bardzo . Nawet dostał własne imię i był głównym przedmiotem do przedstawiania różnych rzeczy na lekcjach religii i biologii :3. Niestety... Hadziukowi brzuch się rozpruł :<.
A teczki... teczki się w miarę trzymają, jedna też przechodziła ze mną trzy lata, nosząc wszystkie scenariusze i dokumenty . Na koniec tylko się nieco potargała :\.
A jak chodzi o kupowanie tych zeszytów itp. to strasznie tego nie lubię. Głównie dlatego, że mam świadomość, że kończą się już wtedy wakacje :\. Albo po prostu nudzi mi się, jak łażę po tym sklepie, kiedy na polu piękna pogoda .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LadyPauline26
Moderator
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 92 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:09, 28 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
To ja miałam cały czas działający cyrkiel w piórniku i użyłam go przez całe liceum jakieś... dwa razy? Zawsze zanim go wyjęłam z folii, zaczynaliśmy robić kolejne zadanie albo zaszliśmy już za daleko w obliczeniach, więc rysowałam na szybko i zostawiałam to w spokoju .
A tak ogólnie, to cały mój piórnik jest prawie pusty... To znaczy nosiłam w nim tylko trze długopisy czerwony, niebieski czarny, jakieś dwa cienkopisy, kątomierz, nożyczki, które pół klasy ode mnie pożyczało i klej, plus ten cyrkiel . W porównaniu z gimnazjum, kiedy prawie nie dałam razy tego piórnika zamknąć, to naprawdę pustki. No i wyrzucałam od razu wszystko, co nie działało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lifanii
Wybawca oberjarla
Dołączył: 10 Lip 2012
Posty: 1584
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: The Bad Place...? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:19, 28 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Ooo... to jak o wyrzucanie chodzi, nigdy tego nie robię :\. I tym sposobem w piórniku zbierają mi się wypisane pół roku temu długopisy (bo są takie ładne... no i fajnie w ręce leżały, może będzie się dało przenieść wkład z jednego do drugiego i znowu będzie pisać :3 - logika Lif ;-; ), pełno małych karteczek pokrytych rysunkami z oczami, twarzami Sedanów, obliczeniami, jakimiś zapiskami do Strażnika... Ogólnie to są bardzo ważne karteczki . W ostatnie tygodnie szkoły postanowiłam sobie zrobić jeden papierek z fajnymi cytatami... Się zgubił, oczywiście.
A tych kserówek, oddanych kartkówek itd. też miałam w plecaku bez liku. Aż czasami lubiłam sobie przeglądać to wszystko, po czym z powrotem je wywalałam . I mogę się pochwalić ogromną kolekcją kartkówek z angielskiego, które trzymam w książce. Zrobiła się przez to o dobry centymetr grubsza ;-;. Nadal zastanawiam się, po co ja to tam przetrzymuję...
A w ogóle Wy też macie zwyczaj rysować na lekcjach po zeszytach? Bo u mnie się od tych bazgrołów aż roiło... w szczególności w zeszycie do francuskiego i matmy .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn
Mieszkaniec zamku Redmont
Dołączył: 28 Cze 2015
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:26, 28 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Ja w zeszycie rysuję właściwie na każdej lekcji. Nic wyjątkowego, ale nie mogę się powstrzymać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Evans
Jr. Admin
Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 2198
Przeczytał: 2 tematy
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:16, 28 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
To ja tylko po marginesach bazgram . Albo paczały. Więc potem z piórnika kilka różnych na mnie się gapi, jak cokolwiek robię... W ogóle mój piórnik trzymam już... 7 lat . Jest stary, powyciągane z niego nitki, zamknięcia się dawno temu urwały i robiłam własne z drutu, ale ma lawendowe futerko i jest cudowny :3. Mam tam osobną przegródkę na śmieci, gdzie wszelkie wycinki i obierki z ołówków daję, a co jakiś czas opróżniam. Poza tym mam tam wciąż kartkówki bądź kartki z tematami z gimnazjum . Bo jest kawałek wolnego miejsca, to akurat zapiszę sobie jakieś obliczenie albo oko się zmieści kolejne, albo cokolwiek . Poza tym też każdemu nożyczki pożyczane, również stare jak świat, klej, którego nikt inny nie nosi, temperówkę działającą w temperówce niedziałającej trzymaną, dwa korektory... oraz multum innych niepotrzebnych rzeczy, w których mi się długopis ukrywa .
Co do książek, to po nich nie piszę... tyle że moi poprzednicy nie mieli takiego oporu, więc z niejakim zaciekawieniem rozszyfrowuję ich zapiski oraz rysunki :3. Najciekawsze były w trzeciej gimnazjum, kiedy to moja siostra i jej koleżanka nie miała co robić, więc dorysowywały pingwiny na plaży w podręczniku od geografii, jakieś krakeny czy synchroniczne pływaczki :3. Urocze, ale przynajmniej miałam z czego się śmiać . Abo z ich dialogów, z niewiadomych powodów prowadzonych pisemnie w ksiażkach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn
Mieszkaniec zamku Redmont
Dołączył: 28 Cze 2015
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 7:52, 29 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Ja swoich nożyczek już dawno nie widziałam...kleju z resztą też.
Ja mam śmieci w zeszytach, bo z zabraniem piórnika, jak już wspominałam, różnie bywa.
Oooo, jak mogłam o tym zapomnieć. Dialogi! Ja prowadzę jak już to nie w podręczniku, ale w zeszytach lub na starych kserówkach, z czego zapisane kartki wyrywam z zeszytu, wsadzam do torby, a one znikają w otchłani bez dna.
Generalnie w torbie mogę zgubić wszystko z wyjątkiem telefonu. Ani razu nie zgubiłam i nie zamierzam zgubić. I mam nadzieję, że tego nie zrobię.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Brooklyn dnia Pon 8:38, 29 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
LadyPauline26
Moderator
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 92 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:46, 29 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Ja po zeszytach trochę przestałam rysować. Dawniej często to robiłam, jak mi się nudziło i zamalowywałam jakieś kratki, tworząc wzorki, rysowałam serduszka... albo jak byłam głodna, to zapełniałam cały margines rysunkami różnych rzeczy do jedzenia . Potem mi trochę przeszło, później znów wróciło i zaczęłam ćwiczyć rysowanie twarzy, ale głównie w zeszycie do matematyki, jak miałam wolny fragment kartki . Tzn. takie szlaczki czy małe obrazki nadal się gdzieś przewijały, ale to zupełnie nie to, co kiedyś... Bo dawniej byłam w stanie cały zeszyt do historii zapełnić obrazkami kolorowymi cienkopisami. Przy każdym temacie... jakieś owoce, świerki (nie pytajcie...) albo tęczowe glony :3. Dopiero pod koniec gimnazjum z tego zrezygnowałam, bo ciężko to potem nauczycielowi pokazać... Albo te podpisy koleżanek na tylnej okładce ;-;. Z całą masą kolorków, brokatu, emotów, serduszek i jeszcze nie jako normalne imiona tylko ich ksywki np. Straszne to jest. Wieje takim gimbusiarstwem (bez urazy dla kilku obecnych ), że aż zęby bolą.
Ale poza rysowaniem, to ja też bardzo dużo bazgrałam po kilku zeszytach. Niektóre były ładne, więc na przykład w tym do geografii albo do HiS-u nie rysowałam ani nie pisałam na marginesach wcale. Ale w innych mi się często zdarzało robić spisy imion do książki albo jakieś pomysły na sceny. Ogólnie w trzeciej klasie już nie, ale w drugiej, to połowa moich szkolnych notatek musiała mieć jakiś element z Krwi, bo wtedy poświęcałam temu 95% swoich myśli. (Teraz tylko 90% :3.)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eillistraee
Podkuchenny u Halta
Dołączył: 03 Maj 2014
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ferelden Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:44, 29 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Oj tam... szkoła. Wakacje są, a wy tutaj o szkole .
Zmieńmy może temat :3.
Interesuje się tutaj ktoś nowym systemem Microsoftu? Zainstalował ktoś? Jak wrażenia?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LadyPauline26
Moderator
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 4200
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 92 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:57, 02 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Szkoła to bardzo nośny temat, bo każdy w niej był albo jest i wszyscy są w to na tyle zaangażowani, że mogą się jakoś wypowiedzieć i mają wyrobione opinie i swoje przeżycia... i komputer niby też każdy ma, ale mało kto - zwłaszcza patrząc na normalny wiek użytkownika forum - może się jakkolwiek odnieść do takiego pytania. Ja - jak wiesz zresztą - Windowsa10 nie instalowałam i instalować nie zamierzam. Zresztą mam dość problemów z zepsutym dyskiem od mojego laptopa, więc na razie nic nie chcę zmieniać i kombinować, przez co ciągnę dalej wesoło z moim 8.1 i jest nam razem całkiem dobrze :3.
A że po czterech dniach milczenia ciągle cisza, to widać technologiczne tematy tutaj nie mają szansy przetrwania za bardzo, więc trzeba wymyślić coś innego, bo nam rozmowa zarośnie gęstym mchem - taka smutna prawda... Tylko o plany na wakacje już pytałam i nie chcę się powtarzać, więc... nie wiem... A dobra, pójdę na kompromis . Podróżowanie to też dość zgrabny wątek.
Więc czy macie jakieś wymarzone miejsca albo imprezy do odwiedzenia w lecie :3.
A jak tu nie ma nikt nic do powiedzenia to cóż... co u Was było na obiad dobrego ostatnio?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|